i nic poza tym. Nie wiem co autor tego dzieła miał na myśli. Jaki miałby być przekaz, nie mam bladego pojęcia. Jedyne co jeszcze było fajne, to instrument w kształcie skorupy żółwia, czyli hang drum. Spokojnie przy odrobinie wyobraźni można skomponować świetny rytm. Poza tym niczego odkrywczego z tego filmu się niestety nie dowiedziałem. 90% filmu zbudowane jest z ujęć, które co chwilę prezentują inną parę bohaterów. Za muzykę, bo w niektórych momentach leci całkiem dobra nutka, oraz za hang drum, poza tym kiszka.