Nie sądzicie, że Simone i Marcello może byc jedną, tą samą osobą?
Z jednej strony psi fryzjer lubiany przez wszystkich - z drugiej, uzależniony od narkotyków szaleniec dopuszczający się niegodziwości gdy jest pod wpływem lub gdy w zasięgu nosa nie ma działki.
Może o tym świadczyć fakt, że gdy Marcello zabija Simone i krzyczy do swoich przyjaciół grających na boisku nikt go nie zauważa. Zabijając Simone - część siebie - zabił również Marcello, popełnił samobójstwo.
Praktycznie każdą scenę można interpretować w taki sam sposób. A z tego co pamiętam, żadna ze scen definitywnie tego nie wyklucza.
No nie.. rozkminka kilku przedsiębiorców "co zrobić z Simone" oraz rozmowa Marcelo z policjantem, żeby wydał tamtego przeczy temu. Albo scena z rozwalanym automatem na początku. Albo z matką simone..
Nie powiedział ze chodzi o zabójców. Myśle ze cała ta sytuacja ze zleceniem morderstwa na Simone to metafora wysłania marcello na odwyk. Matka Simone jest matka marcello. Wiele scen potwierdza ta teorie. Każda rozmowa pomiędzy nimi to poprostu wewnętrzny dialog - marcello sam napadł na złotnika, sam zniszczył maszynę - bo się naćpał a po chwili zreflektował i pomógł ją odstawić. Simone to poprostu personifikacja jego nałogu
No i oczywiście pierwsza scena w której pojawia się Simone. Poprostu naszemu protagoniście zachciało się ćpać i próbował się powstrzymać bo przecież - jest u niego córka
Trochę tak. Simone to swoiste alter ego Marcello, mały i słaby chce być duży i silny, próbuje więc oswoić osiłka, by mieć swojego bodyguarda.Nie przeszkadza mu "czarny charakter" Simona, pomaga mu, ostrzega, ulega i dopiero zapędzony w róg, gdy nie ma już innej możliwości, uruchamia instynkt samozachowawczy i zabija swoje guru. Jednocześnie sam ginie...