To nie jest standardowa świąteczna komedia romantyczna. Oczywiście są tam wątki komediowe (śmieszne), wątki uczuciowe (przekonywujące), akcja dzieje się w czasie świąt ale w tym filmie jest coś więcej. Fabuła nie jest głupia, potrafi wzruszyć (rzadki przypadek na standardowej kom-rom) i jest zaskakująca (coś co się praktycznie nie zdarza na kom-romach). Aktorsko film daje radę, Emilia Clark jest przekonywująca w swojej roli pozostali także. Czuć chemię pomiędzy głównymi bohaterami. Mimo że film jest zanurzony w sosie multi-kulti i tzw. "poprawności politycznej" to jest to pokazane w taki sposób że to nie razi. Akcja dzieje się w Londynie a to miasto takie jest. Postacie które tam są pokazane nie rażą jakąś łopatologiczną edukacją czy też wyglądają jakby poszły z jakiegoś poprawnościowego klucza. Są dobrze napisane i rozpisane. Poszedłem na ten film z myślą że dostanę jakąś głupiutką historyjkę a dostałem naprawdę coś fajnego i zaskakującego.
Czy warto pójść do kina - warto, ale weźcie pod uwagę że nie jest to standardowa komedia romantyczna
Czy warto zobaczyć na małym ekranie - warto
Trafny komentarz w przeciwieństwie do np. pana redaktora Popieleckiego, którego nadgadatliwość nie idzie w parze ze zrozumieniem. Nie jest to wielkie kino, ale też nie jest ani głupie, jak chcą niektórzy, ani infantylne, jak mówią inni. Dobre dialogi, świetna Clark.
Zrobiłam trzy podejścia do tego filmu i nie żałuję. Dwa pierwsze zakończyły się niepowodzeniem po kilku minutach, bo Tom był dla mnie nieobecny, jego "zaloty" nie mieściły się w utartym schemacie (który uwielbiam). Myślałam "z tej mąki chleba nie będzie", ale jednak otworzyłam klapki i zaczęłam delektować się tą historią, wsiąkłam w nią. I mimo, że postać Toma wydawała mi się metafizyczna końcowy twist kompletnie mnie zaskoczył.