Rozumiem, że znajdą się głosy, że to żaden przełom w kinematografii, nie ma grafiki z
avatara, gry aktorskiej z ojca chrzestnego, krajobrazów z bravehearta itd. ale film oglądało
mi się niesamowicie fajnie, wręcz nie mogłem doczekać się kolejnej sceny i lekkiego,
zabawnego nawiązania do historii, co dodatkowo mnie zachwyciło to drugoplanowa rola
Amy Adams, no po prostu mnie zauroczyła, Amelia to kobieta marzeń :) Nieźle się
uśmiałem, bardzo dobrze się bawiłem, film mnie osobiście trafił perfekcyjnie w gust
dlatego do takiej bardziej obiektywnej oceny spokojnie dodaje jedno oczko, i jeszcze jedno
za genialną Amelię (no i niezastąpionego Owena Wilsona :))