i oczywiście popieranie odpowiednich opcji politycznych, społecznych. Tyle w temacie niezależności prasy i obiektywizmu recenzentów. Ale to żadne odkrycie. Pokazane to jest jednak niezwykle widowiskowo. Dialogi są rewelacyjne - a ten o grze słówek w recenzjach jest po prostu wybitny.
Zachwycił mnie Xaviera Dolan, ale ogólnie gra aktorska pozostaje na wyjątkowo wysokim poziomie.
Teraz czekam na przeniesienie Straconych złudzeń do czasów współczesnych - nic nie straciły na swojej aktualności.
A kiedy prasa była niezależna i obiektywna? Nie ma czegoś takiego, nigdy nie było i nie bedzie. Każdy jest od kogoś zależny i nikt nie jest obiektywny. Nikt nie jest nawet kompetentny, by oceniać co jest obiektywne, a co nie. To byłaby jakaś utopia . Media są takie albo inne, prawicowe, lewicowe, jak zwał, tak zwał. Każdy może sobie wybrać i samemu ocenić. Prawdy obiektywnej nie ma. Jest tylko wiara. Każdy wierzy w swoją prawdę, każdy ma swoją prawdę.
Myślę, że film bardziej skupia się na "traceniu dziewictwa" przez idealistę, prostego człowieka myślącego sercem, marzyciela. Działa jak "Wilk z Wall Street" i narracją zresztą go przypomina, ostatecznie będąc przestrogą, że warto być uczciwym, znaleźć swoją niszę i może i przegrać, ale po swojemu, a nie wygrać na moment, by ostatecznie i tak przegrać na czyichś zasadach. Gorset klasizmu, recenzje do kupienia i pęd do pieniędzy są tu tylko tłem dla czegoś znacznie smutniejszego i mocniejszego – zgubienia samego siebie, stracenia marzeń i pójścia z prądem.