To co najbardziej szokuje w tym filmie, to wszechstronność Aleca Guinnesa. Aż szkoda, że dziś jest kojarzony prawie tylko i wyłącznie jako Obi-wan Kenobi. To chyba najgorsze co może zdarzyć się aktorowi, kiedy przez większą część swej kariery jest kojarzony jako on sam, a pod sam koniec gra taką postać, która praktycznie zmywa ludzią z pamięci obraz Aleca, a w zamian za to pozostawia Obi-wana.
Masz rację. Na szczęście, nie wychowałam się na SW i kojarzę tego aktora wyłącznie z jego świetnym, niepowtarzalnym talentem. A tu przeszedł samego siebie.
Cudny film, tak w ogóle ;)
Ja się na przykład wychowałem na SW, ale Guinnessa kojarzyłem już w młodości i z filmu Lucasa, i z epików Leana. Obi-Wan nie jest to zresztą postać, z którą jakoś szczególnie nie wypada być kojarzonym, choć nie jest to najwybitniejsza rola Aleca.
Jeśli chodzi o sam ten film, świetny, [spoiler] i to zakończenie: "Moje wspomnienia? Wspomnienia!?! I cały ten misterny plan w ....