serio ktoś kręci film historyczny i nawet nie ma wiedzy że 14 wieku ziemniaków się jadło w Europie, dobrze że frytek nie smażyli.
Bardziej spektakl teatralny niż film, większość czasu z tych dwóch godzin to rozmowy i patos. Zupełnie inaczej niż w Brevaheart, do którego film nachalnie nawiązuje poprzez tytuł, no i oczywiście postać samego Bruce'a(granego ponownie przez A.Macfadyena). Wygląda to na ewidentny skok na kase, żadnego pomysłu który...
Znowu radosna tfu-rczość, byle tylko nawiązać do czegoś znanego, może ktoś się nabierze i pomyśli, że film ma coś wspólnego z tamtym, popularnym.