Bajkowa opowieść, której podstawą jest prawdziwa historia. Nie jestem do końca pewien, czy przekształcenie tego w przygodówkę rodem z peceta to dobry pomysł. Najwyraźniej twórcy woleli klimaty Indiany Jonesa od Laurenca z Arabii. Cóż ich wybór. Na szczęście wybrnęli z tego całkiem nieźle. Film nie ma tej energii co opowieści o Indym, jest momentami zbyt długi i nużący. Jednak w sumie (głównie dzięki koniom) okazuje się produkcją całkiem przyjemną dla oka. Wolę już obejrzeć "Hidalgo" niż "Seabiscuit", a to już coś znaczy.